4 maja, 2024

Świat Biotworzyw

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Dlaczego Damian Lillard w końcu zrezygnował i rozpętał totalną burzę w NBA, aby złagodzić gorączkę

Dlaczego Damian Lillard w końcu zrezygnował i rozpętał totalną burzę w NBA, aby złagodzić gorączkę

Podążaj za nami Nasze bezpłatne wiadomości i analizy agencji na żywo od całego personelu NBAI Rekord Bounce’a Otrzymuj treści dotyczące koszykówki prosto do swojej skrzynki odbiorczej.


Damian Lillard w końcu opuścił Portland w sobotę rano, wraz ze swoim agentem Aaronem Goodwinem, aby sześć dni po tym, jak cała trójka spotkała się osobiście w jego biurze, powiedział przez telefon dyrektorowi generalnemu Trail Blazers, Joe Croninowi. Siedmiokrotny All-Star źle zrozumiał, czego się spodziewać.

Jak informowałem na kilka godzin przed spotkaniem, było to Miami-or-bust.

Ale zabawna rzecz dzieje się w biurach NBA, gdy gracz kalibru Lillarda nagle staje się dostępny. Kierownictwo zaangażowane w jeden plan zaczyna rozważać inny. Gwiezdni gracze, którzy nie chcą niczego więcej, jak tylko przynieść „cholerny czas” na swoją arenę, decydują się na rekrutację. Mają wielkie marzenia, innymi słowy, starają się dowiedzieć, co trzeba zrobić, aby sprowadzić jednego z najlepszych graczy w grze do ich miasta i ich drużyny. Jeśli istniała jakakolwiek szansa na zmianę jego zdania, zamierzali spróbować.

I nie bez powodu.

Według źródła poinformowanego o sytuacji, tak właśnie stało się w tych godzinach, kiedy pragnienia Lillarda zostały wyjaśnione. Podczas gdy Heat są nadal uważani za jedyną drużynę, dla której Lillard naprawdę chce grać, jeśli Blazers będą mieli trudności ze znalezieniem kompromisu z Miami, proces się rozwija, co ostatecznie doprowadzi do innych prawdopodobnych scenariuszy.

Enter Cronin w oświadczeniu wydanym w sobotę po południu wyjaśnił, że planuje przedłożyć priorytety zespołu ponad wszystkie inne.

„Jesteśmy pewni, że chcemy tutaj Dame’a, ale on poinformował nas dzisiaj, że chce odejść i grać gdzie indziej” – powiedział Cronin w oświadczeniu. „To, co się dla nas nie zmieniło, to to, że jesteśmy zaangażowani w wygrywanie i zrobimy wszystko, co najlepsze, aby zespół dążył do tego celu”.

READ  Nowy Jork pozywa Donalda Trumpa, Trump Organization za oszustwo

Lista drużyn zainteresowanych Lillardem jest przewidywalnie długa i obejmuje Filadelfię, Clippers i Utah. Chris Haynes z Bleacher Report zgłoszone, trzeci zespół może być potrzebny w porozumieniu z Heat. Miami mogłoby wysłać strażnika Tylera Hero do Portland w ramach umowy z Lillardem, ale nie ma on większego sensu w składzie Blazers wypełnionym strażnikami i być może trzeba będzie go ponownie wymienić na inną drużynę.

Głębiej

Hollinger: Z Damianem Lillardem Blazers czekali bardzo długo. Oto cztery możliwe transakcje

Podczas gdy Lillard nie ma klauzuli zakazu wymiany, takiej jak ta, która pomogła Bradleyowi Bealowi przenieść się niedawno z Waszyngtonu do Phoenix, w jego ogromnym kontrakcie jest element zdrowego rozsądku: wymiana przeciwko graczowi nie jest mądra. Gratulacje, kiedy wciąż jest winien 216 milionów dolarów. Chce konkurować z Jimmym Butlerem i Bamem Adebayo i rozwijać się w tym legendarnym systemie „kultury cieplnej” pod kierownictwem Pata Rileya i Erika Spoelstry. Ale na wczesnych etapach tej najnowszej sagi o supergwiazdach istnieją mocne przesłanki, że Cronin nie będzie związany kontraktem Heat.

Głębiej

Jedyną drogą do upału jest Damian Lillard lub popiersie. Jest to również poprawne

Chociaż umowa z Lillardem może nie dojść do skutku tak szybko, jak obie strony miały nadzieję, warto poświęcić trochę (cholernie) czasu, aby lepiej zrozumieć dni poprzedzające jego decyzję. Mówiąc dokładniej, co skłoniło go, by w końcu zapytać?

Prawdę mówiąc, Lillard był skłonny poprosić o wymianę w poniedziałek. Po tych dobrych czasach w Portland dzieciak z Oakland w Kalifornii spędził większą część 11 sezonów prosperując i ekscytująco w północno-zachodnim Pacyfiku, w końcu był gotowy pożegnać się z Trail Blazers i przywitać koniec kariery. odcinek z faktycznym pretendentem do tytułu. W ich rozstaniu nie było nic zjadliwego ani nieprzyjemnego, ale Cronin na każdym kroku dawał jasno do zrozumienia, że ​​ich priorytety nie są już zgodne. Nie słowami, ale czynami.

READ  Ogon asteroidy nie składa się z pyłu jak ogon komety

Biorąc pod uwagę ostatnią wymianę Lillarda na Scoota Hendersona, Blazers wybrali numer 3 w drafcie cztery dni temu, ignorując wiadomość, którą przesłał, mówiącą o chęci wykorzystania aktywów jako sposobu na przejście na wyższy poziom. Starszy gracz. Według źródła zaangażowanego w tę sytuację, Lillard nadal był optymistą, że Blazers znajdą taką umowę, która sprawi, że będzie chciał zostać. Ale nic materialnego nie wyszło.

Ponieważ GM, Lillard i Goodwin spędzili ponad dwie godziny próbując znaleźć sposób, który byłby sensowny dla obu stron, po spotkaniu w biurze Cronina Lillard postanowił poczekać trochę dłużej. Na prośbę Cronina da Lillardowi jeszcze kilka dni na dodanie do składu w znaczący sposób, który przekona go, że Blazers mogą ponownie rywalizować na wysokim poziomie.

Chociaż Lillard nigdy publicznie nie potwierdził spotkania w żaden sposób, Cronin wydał oświadczenie wkrótce potem.

„Dziś po południu spotkałem się z Damem i Aaronem Goodwinami” – czytamy. „Mieliśmy świetną rozmowę. Jesteśmy zaangażowani w budowanie zwycięzcy wokół tamy.

Ale w miarę upływu tygodnia nie było żadnych ogłoszeń o żadnych znaczących transakcjach Blazers. Z punktu widzenia Lillarda brak nowych informacji na temat potencjalnych transakcji lub aktualizacji toczących się rozmów z pewnością nie pozwala mu odzyskać pewności siebie. Blazers mieli spokojną pierwszą noc wolnej agencji, ponownie podpisując kontrakt z Jeremym Grantem na pięcioletni kontrakt o wartości 160 milionów dolarów, ale nie dodając żadnych nowych graczy, co czyni to nieoficjalną umową. Następnie, po nocnej rozmowie telefonicznej z trenerem Blazers, Chaunceyem Billupsem, aby omówić niefortunną sytuację, Lillard podjął decyzję: nadszedł czas, aby przenieść się z Portland do Miami.

A przynajmniej tak uważa.


(Zdjęcie: Steve Dykes/Getty Images)