BOSTON — Z wyjątkiem maniaków stanu oraz dumnych mam i ojców, nikt nie będzie pamiętał końcowego wyniku. Pewnie już o tym zapomniałeś, zwłaszcza jeśli w wystroju rodzinnego pokoju rekreacyjnego dominuje pomarańcz z Illinois. Aby jednak prawidłowo księgować, trzeba to gdzieś zaksięgować, więc oto on: Connecticut 77, Illinois 52 podczas finałowej sobotniej rozgrywki East Regional w TD Garden. UConn wraca do Final Four. Illinois wraca do deski kreślarskiej.
Rozumiem?
Przejdźmy teraz do partytury – technicznie rzecz biorąc, biegu – która ma już swoje należne miejsce na półce z trofeami wspaniałych momentów March Madness. Mówimy o oszałamiającej serii UConn, która nie brała jeńców i która zakończyła szaleństwo 30-0, która rozpoczęła się pod koniec pierwszej połowy i trwała aż do drugiej połowy. Możemy pokonać tę kolekcję graczy z Illinois.
Fighting Illini nie tylko nie miał odpowiedzi na mierzącego 2 metry i 280 funtów środkowego Connecticut Donovana Klingena, ale zdobył 22 punkty i zapewnił zapierającą dech w piersiach dominację na boisku. Lub (według ESPN) Klingon miał 0 z 19 w przypadku strzałów rywalizacyjnych. Och, nie ma co ukrywać, historia była klingońska, więc po meczu zapytał trenera Illinois Brada Underwooda w wielu słowach, czy rozważa inne sposoby poradzenia sobie z dużym zawodnikiem, a trener gonił: „Jest dobry” – powiedział z poważną miną. wykonał swoją pracę. On jest dobry. I dlatego on… to znaczy, czy nie wszyscy postawili go na loterii, albo blisko tego? Tak, świetnie się spisuje, chroniąc felgę.
Głębiej
Illinois nie mogło się równać z „Kling Kongiem”, gdy UConn wrócił do Final Four
Tak, Illini dużo mówił – „do znudzenia”, jak to ujął Underwood – o tym, jak rozwiązać problem klingoński. Zauważył, że Marcus Tomask „dostał wcześniej kilka dobrych rzeczy, ale dał (Klingonowi) duże uznanie. Mam tam elitarnego gościa.
Ale oto, o czym rozmawiali Walczący Illini: Rozmawiali o wygraniu tej gry. Nie mamy tu na myśli żadnych nieaktualnych bzdur, które toczyły się już od dawna, ani nieszkodliwego tweeta byłego strażnika Illinois Seana Harringtona, który trener UConn Dan Hurley powiedział po meczu jako kolejny dowód na to, że nie wszyscy rozumieją, jak trudne jest to spotkanie. Husky, czy coś w tym stylu.
Nie, Illini rozmawiali jak prawdziwi współcześni gracze W połowie O wygraniu tej gry. Będzie to ważny temat przez wiele lat, gdy kolejne pokolenie historyków i dokumentalistów będzie próbowało wyjaśnić passę 30:0 drużyny UConn z Illinois.
Zacznij tutaj: Huskies wyszły na prowadzenie 9:0 w sobotni wieczór, z czego siedem z nich pochodziło po wsadzie Klingona po ustawieniu drugiej szansy (z towarzyszącym mu rzutem wolnym), po którym nastąpił kolejny układ drugiej szansy. Illinois jednak drapało, kuliło się i atakowało, aż w końcu na 1:49 przed końcem połowy zremisowało 23-23 po strzale z wyskoku Domaska.
Dla Illinois nie miało to znaczenia, ponieważ Husky zakończyli połowę różnicą pięciu punktów 28-23. Ani trochę. I nie powinno tak być. Wrócili. Znowu o to chodziło. Teraz oni to wygrają.
Aby zilustrować atmosferę panującą w szatni stanu Illinois po przerwie, musimy zaprosić Państwa do szatni stanu Illinois po meczu.
„W pierwszej połowie przegrywaliśmy pięć razy i mieliśmy pewność siebie” – powiedział młodszy obrońca/napastnik Luke Goode. „Mieliśmy energię. Myśleliśmy, że wygramy ten mecz… Byliśmy tu już wcześniej, jesteśmy tak dobrzy jak ten zespół i mamy wszystko, co musimy zrobić.
„Mieliśmy rację w meczu” – powiedział Domask, który zdobył 17 punktów. Byliśmy bardzo pewni swoich umiejętności i tego, co zrobiliśmy, aby wyjść na drugą połowę i wygrać.
Ponownie pytania dotyczące pewności siebie i entuzjazmu w szatni w przerwie meczu padły po meczu, w cichej szatni, w której gracze spuścili głowy. Niektórzy z nich płakali; Niektórzy po prostu siedzieli i patrzyli przed siebie.
Oto dlaczego: Ta krótka runda, która doprowadziła do remisu w meczu w Illinois, wkurzyła UConn. To w zasadzie tyle. Huskies nie tylko zdobyli te pięć punktów na koniec pierwszej połowy, ale wyszli po przerwie i zdobyli 25 punktów więcej bez odpowiedzi i objęli prowadzenie 53-23. Illini ostatecznie zakończyli serię UConn po ustawieniu Justina Harmona, co oznacza, że mieli teraz 12 minut i 41 sekund na odrobienie 28-punktowej straty. Nigdy nie zbliżyli się bliżej niż 23 punkty, a to był trudny fakt, biorąc pod uwagę, że mecz szybko stał się sprawą wewnętrzną.
„Miałem wrażenie, że nie oddaliśmy żadnego strzału, a za każdym razem, gdy w fazie przejściowej traciliśmy celne strzały” – powiedział napastnik Coleman Hawkins o serii UConn 30:0. „Spójrz w górę, wciąż mamy 23 lata”.
Potem spojrzysz w górę i będzie po wszystkim. Dla UConn był to kolejny dzień pełen wielkich zwycięstw. Dla Illini, gdzie powietrze w przerwie pachniało słodko, była to teraz szatnia, w której młodzi mężczyźni zastanawiali się nad kolejnym rozdziałem swojego życia.
„Myślę, że to mój ostatni rok w mundurze Illinois” – powiedział Hawkins. „Każde dobro musi się kiedyś skończyć”.
W przypadku Fighting Illini zawsze wraca to w pierwszej połowie. Dla nich zawsze jest 23-23. Zawsze mają tę pewność siebie w przerwie.
Ale Connecticut i Illinois mają bilans wszech czasów po 30-0.
(Zdjęcie: Samson Johnson: Michael Reeves/Getty Images)
More Stories
JP Morgan spodziewa się w tym roku obniżyć stopę bazową o 100 punktów bazowych
Krokodyl i rekin pożarły prehistoryczną krowę morską, odsłaniając skamielinę
W obliczu rosnącego zaufania Demokratów Harris i Walls wyruszają w podróż autokarową po Gruzji