27 grudnia, 2024

Świat Biotworzyw

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Recenzja filmu „Diuna: część 2”: Większa, bardziej niebezpieczna i daleko, daleko

Recenzja filmu „Diuna: część 2”: Większa, bardziej niebezpieczna i daleko, daleko

Powieść Herberta to fascynujący utwór, skrupulatnie szczegółowa i wciągająca fantazja o wierze i wątpliwościach, przetrwaniu i walce, idealizmie i nihilizmie. Herbert był twórcą świata w pełnym tego słowa znaczeniu i korzystając z cudu odniesień, stworzył fantastyczny świat. Wyniki są na tyle niezwykłe, że wzbudzają ciekawość, a czasami poczucie zadziwienia, mimo że historia zachowuje połączenie z rzeczywistością poza jej stronami. Jest to gęsty palimpsest z wpływami od mitologii greckiej po tragedię Szekspira i psychologię Junga. Wielokrotnie, zwłaszcza przedstawiając wrogie środowisko i nietolerancję religijną, może także po dziś dzień wydawać się przestrogą.

Podejście Villeneuve do adaptacji powieści polega w istocie na rozsądnej destylacji. Podobnie jak pierwszy film, część 2 płynnie przedstawia fabułę (łatwo ją śledzić), z dialogami i sekwencjami akcji, które pasują do ducha książki, jej nadrzędnego wątku narracyjnego, jej żywotności i dziwności. Dialog wydaje się naturalny, nawet gdy bohaterowie rzucają nazwiskami takimi jak Bene Gesserit, tajemnicze religijne stowarzyszenie kobiet, które nabiera większego znaczenia w „Części drugiej”. Co najważniejsze, sceny akcji nie zatrzymują filmu ani nie sprawiają, że reszta filmu wydaje się nieistotna. Filmy przygodowe głównego nurtu często przechodzą pomiędzy sekwencjami objaśniającymi i akcjami z męczącą przewidywalnością; Tutaj wszystko płynie.

„Diuna” jest ostatecznie historią wojenną, podobnie jak wiele współczesnych scen ekranowych, i nie trzeba długo czekać, aż do „Części drugiej”, gdy ciała zaczną spadać. W szybkim początku żołnierze Harkonnena, dowodzeni przez łysego awanturnika imieniem Bestia Rabban (Dave Bautista), schodzą na podłogę pustyni ze swoich latających maszyn. Ubrani w obszerne mundury, które sprawiają, że wyglądają na ciężkich jak staroszkolni nurkowie głębinowi, żołnierze wydają się niezdolni do pokonania Fremenów, zwinnych wojowników poruszających się parkour i zachowujących równowagę kozy. Ale Villeneuve jest mistrzem niespodzianek i wie, jak mobilizować kontrasty – jasne i ciemne, duże i małe – aby wywołać zainteresowanie i napięcie. Wkrótce samoloty Harkonnenów szybko wznoszą się w powietrze i są zasilane.

„Część druga” porusza się z podobną pomysłowością, pomimo całej ciężkości i bizantyjskiej zawiłości oraz skomplikowanych spisków podzielanych przez różne frakcje. W sequelu powraca wiele znajomych twarzy, w tym Josh Brolin w roli lojalisty Atrydów, Gurney Halleck, i Stellan Skarsgård w roli brutalnego barona. Baron, przywódca rodziny Harkonnenów, spędza większość czasu na zabijaniu popleczników lub zanurzaniu swojego masywnego, często odsłoniętego, kulistego ciała w kałuży czegoś, co wygląda jak ropa naftowa. Rabanne, jego niekompetentny bratanek, szybko zostaje przyćmiony przez najbardziej uderzający dodatek do oddziału Dune, kolejnego siostrzeńca, Vida Rotha, złośliwego guza granego przez nierozpoznawalnego i całkowicie przerażającego Austina Butlera.

Będąc widmowo białym i pozornie bezwłosym jak jego wujek, Feyd-Rautha wygląda jak gigantyczny robak. Jest wojownikiem i złoczyńcą, tak jak jego wujek. Jednak pomimo muskularnych kształtów i zmysłowych grymasów Butlera nie jest on zwyczajnym seksownym bohaterem, a postać ta pozostaje dokuczliwym narracyjnym znakiem zapytania. Feyd-Rautha staje się rywalem Paula, ale służy także jako odpowiednik ogromnych robaków piaskowych, które podróżują pod powierzchnią Arrakis i wytwarzają bezcenne zasoby naturalne planety, znane jako mieszanka lub przyprawa. Przyprawa, tak ważna jak ropa naftowa, tak uzależniająca jak smak, błyszczy jak czarodziejski pył, zmienia zdanie, sprawia, że ​​oczy stają się jasnoniebieskie, ale przede wszystkim sprawia, że ​​wszechświat żyje – i gwałtownie się wzburza.