25 listopada, 2024

Świat Biotworzyw

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

W wioskach zniszczonych przez trzęsienie ziemi w Maroku ratownicy znaleźli jedynie ciała

TALAT N’YAAQOUB, Maroko – Liczba ofiar niszczycielskiego trzęsienia ziemi w Maroku osiągnęła w poniedziałek 3000 osób, ogłosił w poniedziałek rząd, gdy na miejsce przybyły międzynarodowe zespoły ratownicze, a ratownicy usiłowali dotrzeć do osób uwięzionych pod gruzami, w odległych górskich wioskach, na drogach i wśród największych przeszkód . Zablokowane przez osuwiska – w zasięgu wzroku.

Reporterzy „Washington Post” odwiedzili zniszczone wioski w górach Atlasu Wysokiego na południe od Marrakeszu: od Asni u podnóża, gdzie wojsko utworzyło szpital polowy, po zbiornik wodny Werkane, gdzie żyje ponad pół tuzina członków jednej rodziny. zostali zabici aż do Talat Nyakub, gdzie zniszczenie wydawało się całkowite i wszędzie unosił się zapach śmierci.

W piątkowym trzęsieniu ziemi o sile 6,8 w skali Richtera, najsilniejszym, jakie nawiedziło Maroko od ponad stulecia, zginęły co najmniej 2862 osoby, a ponad 2500 zostało rannych, co wyniszcza społeczności już zmagające się z ubóstwem i izolacją. W niedzielę rząd Maroka poinformował, że przyjął część pomocy zagranicznej na akcję ratunkową, w tym od Hiszpanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru i Wielkiej Brytanii.

Zespół ratowników i lokalna ludność szuka ocalałych wśród gruzów 11 września w Elbor w Maroku. (Wideo: Claire Parker)

Jednak inne rządy, w tym Niemcy, biorąc pod uwagę ogrom wyzwania i kurczący się czas pozostały do ​​znalezienia ocalałych, przyjęły swoje oferty pomocy w milczeniu, zamieszaniu i konsternacji.

50-osobowy zespół niemieckiej Agencji Pomocy Technicznej zebrał się w weekend na lotnisku Kolonia-Bonn, ale w niedzielę został odesłany do domu. Ratownicy wylądowali także w innych częściach Europy, w tym we Francji.

W poniedziałek w strefie trzęsienia akcję ratunkową prowadzili ratownicy, w tym żołnierze i pracownicy rządowej obrony cywilnej, ochotnicy z sektora prywatnego i lokalni mieszkańcy, którzy przekopywali gruz, aby ratować krewnych, często rękami. Nad głowami przeleciały wojskowe helikoptery, najwyraźniej próbujące dotrzeć do najbardziej odległych miejsc.

READ  Dyrektor generalny FTX mówi, że firma angażuje się w „staromodne oszustwa” w ramach SBF

Zespół ratunkowy nasłuchuje głosów w gruzach w Anoukal w Maroku, 11 września po najgorszym trzęsieniu ziemi w kraju od ponad sześciu dekad. (Wideo: Reuters)

W Asni, około 40 km na południe od Marrakeszu, utworzono wojskowy szpital polowy i obóz dla przesiedleńców dla ludności cywilnej ze zniszczonych społeczności w okolicznych górach. W szpitalu polowym przystosowanym do operacji nie było pacjentów, ponieważ w poniedziałkowy poranek żołnierze spieszyli się, aby ją dokończyć, a kilka pobliskich ambulansów stało bezczynnie.

Służba obrony cywilnej Maroka rozstawiła 30 namiotów dla rodzin, a czasem nawet podwoiła je. Wewnątrz kobiety i dzieci siedziały na grubych matach rozłożonych na podłodze. Czajniki do herbaty umieszczano w zbiornikach z propanem. Po dwóch dniach spędzonych w obozie zakurzone małe dzieci bawiły się w ziemi. Rodzina przebywająca w namiocie powiedziała, że ​​otrzymała od rządu trochę żywności i zapasów, ale bez pomocy grup prywatnych to nie wystarczy.

Nie ma toalet, więc kiedy ludzie muszą skorzystać z toalety, udają się do jednego z pobliskich, zrujnowanych domów – powiedziała jedna z kobiet.

Złość i frustracja, gdy społeczności czekają na pomoc w Maroko dotkniętym trzęsieniem ziemi

W Elbor, małej górskiej wiosce położonej nad zbiornikiem Ouirgane, zespół ratowników armii marokańskiej od początku soboty dzień i noc pracował nad wydobyciem ciał spod gruzów. Jeden z nich, Imad Elbachir, powiedział, że natychmiast po trzęsieniu ziemi natychmiast wysłano na miejsce cztery ekipy ratowników, w sumie 44 pracowników.

W sobotę rano udało im się wyciągnąć dwóch ocalałych, w tym 12-letniego chłopca o imieniu Hamza. Elbachir powiedział, że z niewielkimi obrażeniami trafił do szpitala, ale w całkowitym szoku stracił całą rodzinę.

Od tego czasu przy pomocy dużej koparki i ludzi z wioski starannie ekshumowano zwłoki. Zwłoki obmyto w stecherach zgodnie z obrządkiem muzułmańskim, a następnie pochowano na cmentarzu na zboczu wzgórza, na skraju wsi.

READ  Wiadomości Bidena na żywo: rząd USA uwalnia ropę z rezerw strategicznych, aby kontrolować ceny gazu

Według stanu na poniedziałek w południe Elbachir poinformował, że ratownicy wojskowi odnaleźli 14 ciał. Pozostało tylko trzech. Jedno należało do 7-letniego chłopca o imieniu Badr, którego matka, Habiba, leżała na pobliskiej polanie, aby pochować swojego jedynego syna.

Cała jej rodzina – rodzice, mąż, dwóch braci i ich żony – zginęła w trzęsieniu ziemi, które zamieniło ich dom w drewno, beton i kruszącą się czerwoną glinę.

Wiejskie kobiety dotknęły głowy Habiby i potarły jej czoło. „Dzięki Bogu, przynajmniej umarł blisko ciebie, więc możesz go pochować” – szepnęła do niej kobieta.

Za rogiem ratownicy użyli koparki, łopat i gołych rąk, aby oczyścić drogę do Badr. Nagle mężczyzna przywołał koc i pobiegł na polanę. Habiba wstaje, opiera się na ramionach dwóch sąsiadek i z płaczem biegnie w stronę platformy ratunkowej. Tuż przed wyciągnięciem chłopca kobiety spuściły Habibę sprzed oczu.

Ratownicy podnieśli nosze i opuścili je na główną drogę, przykrywając maleńkie ciało fioletowym kocem. Po umyciu Badra Habiba leżała bez tchu na brudnym różowym materacu przed budynkiem. Ratownicy i mieszkańcy wsi przenieśli później ciało przez miasto. Z pochylonymi głowami, ustawili się w kolejce, aby odmówić ostatnią modlitwę, zanim ciało zostanie zabrane do grobu. Delikatnie umieścili mały tobołek owinięty białym materiałem w czerwonej ziemi, a następnie przykryli go betonowymi blokami.

Jak przekazać datki na rzecz osób, które przeżyły trzęsienie ziemi w Maroku

Rania Najji, lat 24, której rodzina mieszkała w pobliżu Habiby, powiedziała, że ​​w nocy wszyscy mieszkańcy wioski spali na otwartej przestrzeni, na zimnie. Nie przybyły żadne namioty, ale darczyńcy przynieśli mnóstwo jedzenia – dodał.

„Rząd Maroka nie przyniósł nam niczego poza pomocą ratunkową i służbami ochrony ludności” – powiedział. „Ludzie chcą dostępu do żywności, mleka dla niemowląt, ubrań i pieluch”.

READ  Jedna osoba zginęła, gdy dach Apollo Theatre zawalił się podczas występu Morbid Angel

W poniedziałkowy wieczór do wioski przybył personel ratunkowy, lekarze i pielęgniarki.

aa Droga do Talat N’Yacoub w Maroku w kilka dni po trzęsieniu ziemi o sile 6,8 w skali Richtera. (Wideo: Claire Parker)

Dwadzieścia mil na południe podejście do Talat N’yaakoub, małego miasteczka z centralnym rynkiem, było zablokowane przez karetki pogotowia i prywatne samochody prowadzone przez ochotników przywożących zaopatrzenie, wzdłuż wąskiej górskiej drogi pełnej serpentyn i zaśmieconej gruzem skalnym. Niezbędne zapasy – wodę, koce, żywność – noszono na grzbietach osłów, aby dotrzeć do wiosek niedostępnych samochodem.

W mieście nie oszczędza się niczego: domy z cegły mułowej i betonowe sklepy walają się w stosy. Ratownicy w 20-30-osobowych zespołach pracowali do wyczerpania przy odkopywaniu ciał, po czym byli zastępowani przez inne ekipy.

Hamza Jilaf, lekarz-wolontariusz, powiedział, że on i jego koledzy byli pierwszymi ratownikami, którzy przybyli do Talat Nyakub w niedzielę wieczorem i zdecydowali się „przyjechać i pomóc”. Powiedział, że zespół z oddalonego o 250 mil miasta Kauibka przywiózł trzy prywatne karetki pogotowia.

Droga była „bardzo trudna”; Aby zespół mógł się ruszyć, buldożer musiał usunąć kamienie. Noc spędzili w Talat N’yaqoub, „udzielając pomocy i lekarstw tak wielu osobom, ilu mogliśmy” – powiedział. W poniedziałek kontynuowali wspinaczkę na wzgórze i udzielili pomocy siedmiu kolejnym wioskom.

„Sceny były przerażające” – powiedział. „Brak prądu, wody, jedzenia. Osoby ze złamanymi kończynami i plecami. Osoby z otwartymi ranami i problemami z oddychaniem.”

W poniedziałek w Talat N’yaqub ratownicy obrony cywilnej nie mieli już nadziei na uratowanie ludzi. Teraz ta praca, powiedział ratownik, to „misja ratunkowa”.

Morris relacjonował z Berlina, a Fahim ze Stambułu.