27 grudnia, 2024

Świat Biotworzyw

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Zdobycze na terytorium Rosji kształtują obchody niepodległości Ukrainy

Prezydent Wołodymyr Zełenski, który uczestniczył w wielu wydarzeniach z okazji Dnia Niepodległości w stolicy, wygłosił nagrane wcześniej przemówienie z regionu sumskiego – położonego po drugiej stronie granicy z nowo nabytym terytorium Rosji.

„Rosja wypowiedziała nam wojnę” – powiedział swojemu narodowi. „Naruszyła nie tylko nasze suwerenne granice, ale także granice okrucieństwa i zdrowego rozsądku”.

„Bez przerwy szukał jednego: naszego zniszczenia, co wróg sprowadził na naszą ziemię, teraz wróciło do domu”.

Prawie trzy tygodnie po operacji Kursk Ukraina umocniła kontrolę nad większością terytorium Rosji, które szybko przejęła w ramach niespodziewanej operacji.

Szacuje się, że 6 sierpnia na granicę szturmowało około 10 000 elitarnych żołnierzy ukraińskich. Zajmujący więcej miejsca W ciągu zaledwie kilku dni Rosja jak dotąd w tym roku wygrała Ukrainę.

Od początku operacji BBC pozostaje w kontakcie z jednym z ukraińskich bojowników przebywającym obecnie w Rosji.

W swoich ostatnich listach do nas Serhij – pseudonim – ujawnił, że obecnie sytuacja stała się trudniejsza.

„Rosja stała się silniejsza. Widzimy to po liczbie ataków dronów, artylerii i lotnictwa. Zaczęły także działać jej grupy dywersyjne i rozpoznawcze” – napisał.

Powiedział, że to wszystko oznacza, że ​​Ukraińcy ponoszą większe straty.

„Na początku operacji rosły nasze straty. Teraz przez rosyjską siłę ognia tracimy wielu ludzi. Co więcej, Rosjanie tutaj walczą o swoją ziemię, tak jak my dla nas.”

Siergiej mówi, że jego dotychczasowa radość zamieniła się w pewien sceptycyzm.

„Wielu z nas nie rozumie sensu tej operacji. Walka o Charków i Zaporoże to zupełnie inna sprawa niż walka o obwód kurski, którego nie potrzebujemy”.

Prezydent Zełenski powiedział, że operacja kurska miała na celu pojmanie rosyjskich żołnierzy, co doprowadziło do wymiany jeńców Zwolniono 115 Ukraińców w sobotę – m.in. goli nie mógł zdradzić.

Powiedział też, że operacja miała charakter uderzenia wyprzedzającego, mającego na celu powstrzymanie rosyjskich ataków na Sumy.

Pomimo poczucia sprawiedliwości i zemsty, jakie przyniosła inwazja na Kursk, pozostaje to dla Kijowa strategią ryzykowną.

Te szybkie zyski należy wziąć pod uwagę w połączeniu ze stratami we wschodniej Ukrainie, gdzie Rosja w dalszym ciągu czyni postępy w zaciętej bitwie.

Siły moskiewskie zbliżają się do miasta Pokrowska, które przed walkami zamieszkiwało około 60 000 mieszkańców.

Jest to jedno z największych miast obwodu donieckiego, pozostające nadal pod kontrolą Ukrainy i będące ważnym ośrodkiem sił obronnych.

„To naprawdę trudna sytuacja” – powiedział nam przez uszkodzoną linię telefoniczną Nazar Wojtenkow, lat 23, były dziennikarz telewizyjny, który obecnie jest ochotnikiem w 33. Brygadzie Zmechanizowanej w obronie Pokrowska.

Zapytałem go, czy wiedział o przekierowaniu sił rosyjskich do obrony swojego terytorium.

„Nie, nie, nie sądzę, że Rosjanie dysponują znacznymi zasobami żołnierzy w obwodzie kurskim i w innych częściach Rosji i wykorzystują je w operacji zainicjowanej przez siły ukraińskie”.

Zapytałem, czy zmniejszyło to presję na siły ukraińskie w regionie – co jest główną nadzieją Kijowa.

„Nie wydaje mi się, żeby to miało być łatwiejsze. Nadal mamy wrogów ze wszystkich stron, a w zeszłym tygodniu oni ponownie próbowali się do siebie zbliżyć” – wyjaśnił.

„Użyli około 10 pojazdów opancerzonych i piechoty, aby zająć nasze pozycje, ale zapewniliśmy dobrą obronę. Wygraliśmy tę bitwę i teraz czekamy na następną bitwę. Więc nie, oni nadal tu są”.