Portland Trail Blazers powitali Damiana Lillarda i… Milwaukee Bucksów do Moda Center w wielkim stylu w środowy wieczór, gdzie stanęli łeb w łeb z pretendentami do tytułu mistrzowskiego i nie ustąpili nawet o centymetr. Milwaukee słynie z niechlujnej obrony. Dziś wieczorem nie zrobili nic, aby temu zaprzeczyć.
Strażnicy Scott Henderson i Anfernee Simmons wyrzeźbili je jak pieczoną dziczyznę. Wewnętrzna gra Portland również pozostała silna. Zdobyli 56 punktów w dogrywce, wykorzystując kolejną słabość Milwaukee.
Damian Lillard strzelił 25 goli w swoim pierwszym meczu z tyłu, ale Henderson odpowiedział 15, a Simmons 24. Zawodnicy Portland również pokazali swoją siłę. Deandre Ayton miał 20, a Jerami Grant 18.
Jak wszyscy się spodziewali, główną fabułą gry były inicjały „DL” oznaczające zrządzenie losu, chociaż „D” oznacza obronę… Milwaukee nie grał zbyt wiele. A L? Portland pokonało Bucks 119:116.
Blazers trafiali na 53,3% z gry, 42,9% z łuku i powstrzymali Milwaukee 19-9, trafiając w 100% z charytatywnego paska.
Co za noc. Co za zwycięstwo. Jeśli masz na to ochotę, rozważ przekazanie kilku biletów, aby potrzebujące dzieci mogły zobaczyć występ tych kurtek jeszcze tej wiosny. Obejrzyj poniżej i z przyjemnością przeczytaj, jak osiągnąć zwycięstwo.
Pierwszy kwartał
Jeśli Blazers mieli się bać Bucks, potrafili to pokazać w zabawny sposób. Jabari Walker strzelił trzy gole na początek meczu (w przeciwieństwie do dwóch prób logo, które Lillard miał ominąć), pomagając Portland rozpocząć z gry 3-5 i objąć prowadzenie 7-2 na 2:00 przed końcem.
Potem Bucks zgłupieli i podeszli do Giannisa po strzały nie do zatrzymania. To natychmiast ich sprowadziło z powrotem. Otworzyło to także przewagę za trzy punkty dla Milwaukee. Khris Middleton i Malik Beasley uderzyli z głębi pola i nagle bramka otworzyła się dla Bucksów. O 6:31 wrócili i objęli prowadzenie 17-14, co skłoniło trenera Chaunceya Billupsa do przełamania dynamiki po upływie przerwy na żądanie.
Anfernee Simons podtrzymała grę Blazers, trafiając szybkie trójki, tak jak kiedyś zrobił to Damian Lillard na twardej nawierzchni. Deandre Ayton również wyszedł z toru. Ofensywa Portland wyglądała nieźle. A może obrona Milwaukee tego nie zrobiła.
Brook Lopez trafił za trzy punkty i ponownie dał Bucksom prowadzenie, ale Scott Henderson i Dube Reith zdobywali bramki po wsadach i wsadach, bez żadnych obaw. Atmosfera w Moda Center wydawała się niemal radosna, gdy obie drużyny bezmyślnie rzucały sianokosami.
Kiedy Reith trafił za trzy na 1:18 przed końcem, Portland miał już 1, 33-32. Milwaukee pojechało na krótką przejażdżkę, aby ponownie zwiększyć sześciopunktowe prowadzenie, ale Henderson strzelił za trzy punkty w sygnale dźwiękowym, zwiększając 11-punktową przewagę do 8 Lillarda. Po jednej minucie Milwaukee prowadziło 38-37.
Drugi kwartał
Druga drużyna Portland oddała trzy strzały na rozpoczęcie drugiej kwarty, utrzymując presję na czołowych gościach. Zdobyli wynik, a następnie przez kilka następnych minut wdali się w walkę powietrzną z Milwaukee. Portland zdobył kilka tropów. Jednak Giannis okazał się atutem we wszystkim, na co się zdobyli, niezależnie od tego, czy strzelili gola, czy też bezkarnie dotarli do mety.
Blazers zdobyli 50. punkt już po 8:00 w drugiej połowie. Przez całą pierwszą połowę grali bez zdobytych punktów. Ciągły atak wewnętrzny przyniósł przyjemne rezultaty. Milwaukee odpowiedział kolejnymi trójkami. Trwał festiwal strzelecki.
Trzeba przyznać, że Milwaukee zaczęli ściągać na linię obrony wielu obrońców, co utrudniało Portlandowi próby rzucenia piłki. Zarówno Henderson, jak i Simmons dotarli do pucharu, ale nie byli w stanie bezkonfliktowo zwyciężyć. Hat-trick Matisse’a Thybulle’a ponownie ułatwił grę. Następnie Jerami Grant zamienił się w środku pola. Portland do przerwy prowadził 58-57, a do końca pierwszej połowy pozostało 3:52.
Jeśli ktoś ma zamiar grać naprawdę w obronie, przynajmniej tak długo, będzie musiał poczekać do drugiej połowy. Obie drużyny nie trafiły w strzały, ale stało się to prawie przez przypadek, niekoniecznie pod presją. Gdy zabrzmiała syrena pierwszej połowy, do przerwy Portland prowadziło 67-65.
Trzeci kwadrans
Wskaźnik „och, och” zaczął rosnąć na początku trzeciej kwarty, kiedy Damian Lillard trafił zabójczy rzut za trzy punkty i rozpoczął zdobywanie gola. Podwójne wiadra Giannisa sprawiły, że jeszcze bardziej skierowała się w stronę czerwieni. Jednak Jerami Grant uderzył w piłkę, a następnie popełnił faul na linii, aby pomóc swojej drużynie przetrwać burzę. Kiedy w następnym meczu Grant otrząsnął się z straty Lillarda, Milwaukee sami szukali parasoli. Na 8:21 przed końcem Portland do przerwy prowadziło 77-74.
W połowie trzeciej tercji drużyny zaczęły tracić niektóre strzały. Milwaukee wciąż strzelił gola, ale nie trafił trójki, która uratowała im życie. Atak Portlanda był bardziej ograniczony. To był obszar zastrzeżony albo nic.
Po raz kolejny Matisse Thybulle przełamał czar, trafiając za trzy punkty na 3:40 przed końcem, co dało Portland ponownie prowadzenie 5. Następnie Scott Henderson prowadził, Dube pokonał Reitha w prawy róg i pomimo niezdarnego zagrania z piłką, Reith strzelił trzy gole. Może to jednak był wieczór w Portland?
Khris Middleton próbował zatrzymać tę kombinację pod koniec kwarty, trafiając parę trójek „Nuh Uh”. Ale Anfernee Simmons odpowiedziała jednym ze swoich. Punktacja poszła tam i z powrotem. jeszcze raz. Simmons również uderzył w linię obrony na 2,9 sekundy przed końcem, dając Portland prowadzenie 96-91 po trzech.
Czwarta kwarta
Początek czwartej tercji był dla Milwaukee niemal katastrofą. Handel wzrósł. Przez pierwsze dwie minuty kwarty nie oddali ani jednego strzału. W tym samym okresie Malcolm Brogdon wykorzystał ustawienie przejściowe i rzucił za trzy punkty na połowie boiska, zapewniając Blazers prowadzenie 101-91. Trener Bucks, Doc Rivers, zarządził awaryjną przerwę na żądanie, aby się przegrupować i zregenerować siły.
Ta przegrupowanie obejmowała rzuty wolne po wybiciu Giannisa, po których nastąpiła strata Portland i trójpunkt Lillarda. 5 punktów w 30 sekund dla Bucksów zmusiło Billupsa do ogłoszenia przerwy na żądanie dla Portland. Blazers prowadzili 101:95 na 8:57 przed końcem.
Potem gra nieco się uspokoiła. Lillard ponownie strzelił gola, ale Deandre Ayton trafił dwa proste strzały, co pozwoliło Portland na chwilę odetchnięcia.
Następnie, w momencie, w którym „to mogło się przytrafić tylko Portland”, piłka odbiła się i uderzyła w brzuch Brooka Lopeza i wyszła poza boisko, ale sędziowie nie widzieli, co się stało i uznali, że był to rzut sędziowski. Pomiędzy Lopezem a konkurentem Aytonem. Trener Billups zakwestionował tę decyzję, ale po powtórce sędziowie ustalili, że piłka faktycznie odbiła się Udo Anfernee SimmonsCo oznacza, że wyzwanie Portland przyniosło mniej korzystny wynik niż pierwotne nieodebrane połączenie. Technicznie rzecz biorąc, było to udane wyzwanie, więc Blazers zarezerwowali sobie możliwość omówienia kolejnej rozmowy później.
Bucks nie zdobyli gola w tym meczu (dzięki Bogu), ale w następnej akcji Giannis zmienił tradycyjną grę za trzy punkty, pozostawiając wynik 107-102, a czwarta kwarta trwała ponad połowę.
Następnie obie drużyny skupiły się na zdobywaniu punktów centralnych, a Ayton uderzył Lopeza w słupek, a Lopez strzelił trzy gole w odwecie. Zróżnicowana grupa punktowana kontynuowała grę bez pozostawienia kamienia bez zmian. Jakikolwiek był finał, wydawało się pewne, że spali to miejsce.
Milwaukee strzelił pierwszy gol w ostatnich czterech minutach. Malik Beasley wykorzystał rzut rożny, po nim Jerami Grant wyskoczył, a następnie krótki strzał Middleton. Portland nadal prowadził na 3:09 przed końcem, ale różnicą tylko 4 punktów, 113-109.
Trener Billups wykorzystał swoje drugie i ostatnie wyzwanie po faulu Toumaniego Kamary na Lillardzie. I znowu odniósł sukces. Ale zamach stanu spowodował, że piłka odbiła się. Bucks zdobyli bramkę, a Lopez strzelił jeszcze trzy gole, zmniejszając różnicę do jednego, 113-112.
Grant uderzył potężnym skoczkiem nad Lillardem przy następnym posiadaniu. Następnie, gdy Blazers wykorzystali dwóch zawodników, aby odebrać Giannisowi piłkę, Lopez nie trafił za trzy punkty. Portland nie był w stanie wykorzystać kilku strzałów przy kolejnym posiadaniu, po czym Lillard zdobył gola na 115-114, a Portland pozostało 1:13.
Blazers stracili piłkę po kolejnym posiadaniu. Milwaukee zachowało na koniec swoją najlepszą obronę w meczu. To dało Bucksom piłkę na niecałą minutę przed końcem meczu i wciąż mieli minutę przewagi.
Lillard nie trafił w następny strzał, ale Milwaukee wymusił kolejną stratę, a Giannis wykorzystał szybkie podanie Dame’a i ostatecznie wyprowadził Bucks na prowadzenie 116-115. Ale Anfernee Simons ponownie podskoczyła, uderzyła pływaka i odzyskała jednopunktowe prowadzenie. Piłka Milwaukee, 17,6 sekundy do końca.
Giannis umieścił ogromną blokadę przed Lillardem w środku, co doprowadziło do chwilowego krwawego uwolnienia. Ale Ayton gonił go po drugiej stronie boiska, a wtedy Malcolm Brogdon zniweczył szansę na zdobycie trzech punktów, rzucając kluczem do Dame Time. Lillard podał do Lopeza po drugiej stronie, ale Brook nie trafił za trzy punkty. Brogdon ożywił się. Bucks popełnili faul (nie oddał strzału), a Portland ogłosił przerwę na żądanie i na 5,6 sekundy przed końcem objął prowadzenie 117-116.
Jerami Grant otrzymał podanie od strony boiska po tym, jak Bucks wypchnęli Simmonsa z okazji. Po faulu Grant dostał dwa rzuty wolne. Trafił oba, pozostawiając Portland prowadzącym 119-116 na 4,6 sekundy przed końcem, a dla Milwaukee nie pozostał już żaden limit czasu.
Giannis dostał piłkę od boiska, po czym Grant sfaulował go na 2,8 sekundy przed końcem. Nie trafił pierwszego gola, drugiego celowo nie trafił z powodu posiadania piłki, a Brogdon ponownie wprowadził piłkę do gry.
Następny
Bądź na bieżąco z rozszerzoną analizą już wkrótce!
Blazers udają się do położonego na wysokości mili miasta, aby w piątkowy wieczór zmierzyć się z Denver Nuggets podczas meczu Pacific Kickoff o 18:00.
Czytaj więcej
More Stories
Prognozy wyników na tydzień 1 NFL 2024, typy na dziś: Ekspert zapewnia dokładne wyniki dla wszystkich 16 meczów
Dramatyczne starcie 49ers z drużyną Brandona Aiyuka i po drodze oznaki rozstania
W Paryżu rozpoczną się igrzyska paraolimpijskie