24 grudnia, 2024

Świat Biotworzyw

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej

Jerry Seinfeld reżyseruje film biograficzny Pop-Tart

Jerry Seinfeld reżyseruje film biograficzny Pop-Tart

Należy do kategorii filmów takich jak „Flamin' Hot” i „The Founder”, tyle że ten jest głupią, surrealistyczną karykaturą ciasta owocowego.

„Unfrosted”, pierwszy film w reżyserii Jerry’ego Seinfelda (w którym występuje także w roli głównej), to kawałek surrealistycznego wodewilu. To komedia opowiadająca o powstaniu Pop-Tart w 1963 roku. To sprawia, że ​​wydaje się, że jest to część nowej fali biografii produktów masowych — filmów takich jak „Flamin' Hot” (o powstaniu Spicy Cheetos), „BlackBerry” (o wynalezieniu smartfona), którego uważam za „Obywatela Kane’a” gatunku, „Założyciela” z Michaelem Keatonem w roli Raya Kroca, człowieka, który zmienił świat przejmując władzę i franczyzując McDonald's All filmy te opowiadają o czasach – naszej epoce – kiedy produkty konsumenckie nie żyły własnym życiem, stały się częścią naszej tożsamości.

Ale Unfrosted nie jest taki jak inne filmy. Chociaż cały film jest generalnie oparty na rzeczywistości, jest to tandetna, rozwleczona komedia romantyczna, która wykorzystuje wojny śniadaniowe jako punkt wyjścia do ćwiczenia na wysokim poziomie w nostalgicznym szaleństwie.

Przyznaję, że jako dziecko dorastające na przełomie lat 60. i 70. nigdy nie rozumiałem Pop-Tarts. Kupowała je moja rodzina i od czasu do czasu wrzucałam jednego do tostera, była to pyszna uczta. Reklama ma taką siłę, że zawsze myślałam, że to moja wina, że ​​znalazłam Pop-Tarts… więc OK. Dla kontrastu Twinkies były uzależniające, a jednocześnie soczyste. Nawet stare dobre płatki zbożowe, kiedy miałam na to ochotę, były tak dobre – delikatna chrupkość Rice Krispies, słodka euforia mlecznej kąpieli z mrożonych chipsów cukrowych. Jednak dla mnie Pop-Tarts nigdy nie sprostał swoim rozliczeniom. Były mdłe, gdy nie były upieczone (chociaż wiele osób jadło je w ten sposób). Po upieczeniu gorące nadzienie owocowe miało pyszny, kojący smak, ale prostokątne ciasto nadal było tekturową skorupą ciasta. Nie było to nic strasznego, ale nie było tak, że ugryzienie spowodowało przypływ radości. Gotowa i nieco nudna Tarta Pop-Tart była „produktem przyszłości”, który wydawał się utknąć w przeszłości, niczym jedzenie dla astronautów.

Poruszam to wszystko, ponieważ „Untoasted” traktuje historię powstania Pop-Tarta w tak cyniczny, nonszalancki sposób, że zupełnie nie jest jasne, kim są Jerry i jego zespół scenarzystów i producentów (film napisali Seinfeld i Spike Ferestein). aż do. i Barry Marder i Andy Robin) już myślą o Pop-Tart. Czy film jest głupi, bo naśmiewają się z jego skromnego producenta? Może. Jeśli jednak wspomnienie Pop-Tarts naprawdę uderza w Jerry'ego nutą proustowskiego szacunku – jeśli magdalenka jest nadziewana sztucznymi owocowymi chemikaliami – po co robić z tego taką mizantropijną satyrę?

Myślę, że odpowiedź jest taka, że ​​Seinfeld wiedział, że Pop-Tart to mdła mieszanka resztek z lat 50. XX wieku, ale i tak miał do niego ukryte przywiązanie. A może to nawet nie ma znaczenia, bo „Unfrosted” po wejściu na jego fale leci 93 minuty w lekki, przyjemny sposób. W pewnym sensie Gehry'ego wyraźnie pociągała dziwnie kapitalistyczna energia podstawowej (prawdziwej) historii filmu: że na początku lat 60. dwie główne amerykańskie firmy produkujące płatki zbożowe, Kellogg's i Post, miały siedziby w Battle Creek w stanie Michigan, liczącym 50 000 mieszkańców mieście. Jednak w XIV wieku walczyli jak rywalizujące ze sobą lenna europejskie.

Film opowiadany jest z punktu widzenia Kellogga. Seinfeld gra Boba Cabanę, szefa rozwoju firmy (luźno wzorowanego na Williamie Poście), a Jim Gaffigan wciela się w Edsona Kellogga III, prezesa firmy, który pozostaje tylko przechwałką w pustym garniturze, ponieważ cały jego sukces jest dziedziczony. Ich konkurencyjna firma, Post, kolejna rodzinna dynastia kierowana przez potomka (Marjorie Post, grana przez Amy Schumer), również przegrała. Są jak Pepsi dla Kellogg’s Coke, Burger King dla McDonald’s i Avis dla Hertza. Podczas ceremonii rozdania nagród Bowl and Cereal Awards w Battle Creek, która przypomina ceremonię wręczenia Oscarów za pakowane produkty śniadaniowe, firma Kellogg's omówiła wszystkie kategorie (takie jak najłatwiejsza do otwarcia woskowana torebka). Oni są na szczycie. Ale Post wkrótce zmieni reguły gry, wprowadzając wyrób cukierniczy opracowany na podstawie własnych badań firmy Kellogg.

Jeśli faktycznie jest to „Unfrosted”. On był Film taki jak „Blackberry” mógłby mieć wielki oddźwięk. Ale Seinfeld przedstawia to jako dramatyczną serię komedii dramatycznych. O tym, jak szalenie przestarzały będzie film, dowiadujemy się po raz pierwszy, gdy Bob natrafia na dwójkę dzieci wspinających się do pojemników na śmieci, aby spróbować wyrzuconych puszek farszu owocowego. „To śmieci!” Mówi Bob. „Właściwie?” mówi Cathy (Eleanor Sweeney). – A może to jakiś gorący owoc, którego mężczyzna nie chce, żebyś zjadła? Która 10-letnia dziewczynka w 1963 roku użyłaby określenia „mężczyzna”? Ale taka jest komediowa estetyka filmu. „Unfrosted” to utwór z epoki, ale w równym stopniu przypominający Dada, co szalona satyra skrzyżowana ze skeczem z „Saturday Night Live” w drugiej połowie serialu.

Oto kilka szalonych rzeczy, które się zdarzają. Aby stworzyć wyrób cukierniczy, który mógłby pokonać Post's, Kellogg łączy Boba ze swoim starym partnerem, Stanem (Melissa McCarthy), który pracuje w NASA, i wspólnie tworzą zespół wynalazców przypominających górę Rushmore tandetnych marek z lat 60. XX wieku: ćwiczenia guru Jack LaLanne (James Marsden, tak zawrotny, że ma się ochotę zobaczyć go w roli głównej w filmie biograficznym o LaLanne); rowerowy wizjoner Steve Schwinn (Jack McBrayer); Biznesmen zajmujący się lodami Tom Carville (Adrian Martinez); Szef kuchni Boyardee (Bobby Moynihan); Mózg w stylu Wernhera von Brauna, Harold von Braunhut (Thomas Lennon), który w zawoalowany sposób nawiązuje do swojej nazistowskiej przeszłości; oraz komputer IBM UNIVAC, który wydawał karty perforowane, które zawsze czytają pomieszczenie.

Film, na swój dość kiczowaty sposób, reklamuje się jako thriller, w którym Bob spotyka południowoamerykańskiego lorda cukrowego imieniem El Sucre (Felix Solís). Związek mleczarzy jest przedstawiany jako frakcja tłumu (na czele którego stoi Peter Dinklage), który będzie porywał i groził, ponieważ Pop-Tarts, jeśli odniesie sukces, dokończy swoje zadanie: codziennie poleje mlekiem amerykańskie płatki zbożowe. Bob, Stan i Edsel spotykają się w Gabinecie Owalnym z JFK, granym przez Billa Burra jako najodważniejszego JFK, jaki można sobie wyobrazić. Zgadza się ingerować w Związek Mleczny, nawet gdy przygotowuje się na spotkanie z Bliźniakami Doublemint. Krążą żarty na temat nazywania płatków Jackie O's (mimo że Jackie jeszcze wiele lat dzieli od bycia Jackie O's). Jon Hamm pojawia się w roli Mad Mena, wymyślając nazwę dla ciasta Kellogg – Jelle Jolie – prosto ze snu Dona Drapera z filmu noir.

„Unfrosted” jest pełen efemeryd z epoki atomowej. Jak małpy morskie. Bazooka z gumy balonowej. Specyfikacje rentgenowskie. Gi Joe. Slinky. Rock'em, Sock'em Robots. Woskowe usta. Jebany kit. Jednak odniesienia nie ograniczają się do rzeczy dla dzieci. Poza kamerą Walter Cronkite (Kyle Donegan) jest alkoholikiem. Widzimy wersje „Świata zbóż” Zaprudera, a nawet „Bunt 6 stycznia” z Hugh Grantem w roli aroganckiego brytyjskiego aktora podkładającego głos Tony’emu Tygrysowi, prowadzącego strajk na maskotki Kellogga.

Aktorstwo jest kreskówkowo proste: w miarę szerokie komediowe riposty, dlatego Jerry (który jest dobry w jego graniu, ale nie jest aktorem) idealnie pasuje do tej roli. Większość dowcipów jest śmieszna i nie do śmiechu. Ale przyznam, że śmiałem się z czystego szaleństwa, w jaki sposób film poradził sobie z nomenklaturą Pop-Tart. Genialna nazwa, którą wymyślił Pop i jego zespół, to… Trat-Pop. Aby to naprawić, potrzeba Waltera Cronkite'a chodzącego z Silly Putty. „Unfrosted” to komedia sama w sobie doskonała. Ignoruje wszystko, niekoniecznie w cokolwiek wierząc. Ma jednak akceptowalną chrupkość.