© Disney + / Dzięki uprzejmości Everett Collection
Nawet gdyby mógł dorosnąć, przeciwstawiający się wiekowi oszust JM Barrie musi czuć się uwięziony w pętli czasowej i często przywracany do życia. Ta transmisja na żywo należy do najmniej kreatywnych w tej kategorii.
W „Piotruś Pan i Wendy” Disney wprowadza chłopca, który nie chciał dorosnąć, w XXI wiek – nie tak dosłownie, jak te opodatkowujące hybrydy filmów akcji i kreskówek, które wyzwalają wygenerowane komputerowo Smerfy na Manhattanie lub Toma i Jerry’ego sieje spustoszenie w ekskluzywnym hotelu. To wciąż najnowsze spojrzenie studia na edwardiańską Anglię, sposób, w jaki grała JM Barrie i animowany film fabularny, który ją zainspirował. Ale sensacja jest bardzo obecna, ponieważ reżyser David Lowery (który wykonał świetną robotę aktualizując „Pete’s Dragon” dla Disneya) aktualizuje klasykę z 1953 roku o współczesne priorytety.
Nowy film oferuje wiele możliwości. Poprawiono haniebne stereotypy rdzennych Amerykanów. Ukochana postać Dzwoneczka może teraz służyć jako wzór do naśladowania dla wielu dzieci. Dzieląc się obowiązkami bohatera, Wendy oświadcza: „Ta magia nie należy do żadnego chłopca!” Nawet Kapitan Hak, niegdyś traktowany jak nieodwracalna pasza dla krokodyli, okazuje się być niezrozumiałą postacią z przeszłości Petera, oderwaną od jego szczęśliwych myśli.
Są to przemyślane rozwinięcia stale ewoluującej formuły Disneya, które są dość imponujące i na pewno zostaną poddane analizie w okresie poprzedzającym masowe ponowne uruchomienie studia „Mała Syrenka” w przyszłym miesiącu. Lowery ma tutaj całą paletę programów do zrównoważenia, z których tylko jeden bierze klasyczną animację Disneya i przekłada ją na akcję na żywo, a wynik jest bezpieczniejszy niż satysfakcjonujący. Tam, gdzie „Piotruś Pan” był fenomenem, ta prosta wersja jest tylko cieniem, biegającym w kółko i próbującym się bawić na własną rękę.
Lorre, którego scenariusz został napisany wspólnie z długoletnim partnerem produkcyjnym Tobym Halbrooksem („Oni nie mają świętych ciał”), nie wydaje się szczególnie zainteresowany odtwarzaniem poprzednich kreskówek, z wyjątkiem kilku oczywistych wyborów kostiumów: Peter (Alexander Moloney) pojawia się w jego charakterystyczny kapelusz alpejski i postrzępiony zielony strój, John Darling (Joshua Pickering) przywdziewa cylinder i okulary, podczas gdy młodszy brat Michael (Jacoby Jobe) zabiera ze sobą pluszowego misia.
Zgodnie z oczekiwaniami film rozpoczyna się w Darling House, gdzie Wendy (Iver Anderson) i jej bracia grają w piratów z drewnianymi mieczami. Starsza siostra jest równym uczestnikiem psot, które Anderson tak przekonująco ucieleśnia. Córka Milli Jovovich i reżysera Paula W.S. Andersona, jest najbliższa przebicia się wśród młodej obsady – tak zdecydowana i charyzmatyczna, że film równie dobrze mógłby nosić tytuł Wendy, gdyby nie Benh Zeitlin. najpierw ze swoim spinem na Beasts of the Southern Wild. O legendzie.
Lowery skupia się bardziej na słonym, długowłosym Kapitanie Haku Jude’a Law, wskazując, co może być „psotne” – przeformułowanie wokół złoczyńcy – z wyjątkiem tego, że został również pokonany przez „Hooka”, pozostawiając tego ostatniego walczącego o potwierdzenie co Spróbuj zrobić dokładnie to. To nie jest historia Wendy, to nie jest historia Haka i nie jest to bezpośrednia powtórka oryginału.
Jeśli już, Piotruś Pan jest tutaj słabym ogniwem. Moloney gra wiecznie młodego łotra z dziwnie poważnym skupieniem. Peter uparcie opiera się dojrzewaniu, ale przez większość czasu wydaje się być pozbawionym radości dorosłym, z surową twarzą i zaciśniętymi ustami w wyrazie wszechwidzącego sarkazmu. W pewnym sensie uczłowieczenie Haka ma negatywny wpływ na to, że Peter wygląda jak idiota. Tak zapewne dzieci ze szkół podstawowych myślą o wielu bohaterach swoich ojców: bliższe przyjrzenie się ujawnia, że wielu z nich jest mniej doskonałych, niż uczono ich w poprzednich pokoleniach. Ale czy naprawdę tego oczekują widzowie od nowych filmów Disneya?
„Piotruś Pan i Wendy” kroczy po linii między oddaniem hołdu poprzedniemu filmowi a robieniem czegoś własnego, dostarczając Dzwoneczka (Yara Shahidi) z 200-watowym uśmiechem, którego pomysłowe słowa brzmią dla ludzkich uszu jak maleńkie tryle. Tylko Wendy stara się ją zrozumieć. W przeciwieństwie do niektórych filmów Disneya, ten nie wydaje się szczególnie edukacyjny, pozostawiając rodzicom pewną elastyczność w sposobie omawiania filmu z dziećmi. Moja matka i ich dusząca matka (Molly Parker i Alan Tudyk) są żywym dowodem na to, dlaczego Piotruś nie chce, żeby dorósł – chociaż jest uroczy moment, kiedy pani Darling łapie spojrzenie, które mówi, że spotkała Piotrusia Pana wieki temu . .
Większość dorosłych z pewnością może się odnieść. Lowery ma trudne zadanie uspokojenia ich, jednocześnie starając się zapewnić młodszym widzom kształtujące wrażenia wizualne. I tak dochodzimy do pewnych paradoksów, na przykład gdy znajomy plan lotu – „druga gwiazda na prawo i prosto do „Wczesnego poranka” – nieoczekiwanie skręca przez magiczny portal w Big Benie. Po drugiej stronie Wyspy Owcze reprezentują Nibylandię : lśniąca szmaragdowa trawa Świeci nad ostrymi, ciemnymi skałami, z dala od jakiegokolwiek kontynentu, który mógłby być snem lub zupełnie innym wymiarem.
Wizualnie film więcej zawdzięcza późniejszym częściom serii „Harry Potter”, z ich mroczną, czarno-zieloną atmosferą i ponurymi efektami wizualnymi, niż starszym kreskówkom Disneya. Do tej pory nasze oczy są zmęczone sztucznymi flarami i cyfrowo generowanymi magicznymi efektami zegara. Przez te wszystkie lata po „Władcy Pierścieni” ta trylogia nadal dyktuje wygląd filmów fantasy dla młodych dorosłych — na przykład kamera przesuwa się obok Tygrysiej Lilii (Alyssa Wapantak) na koniu, a następnie przechodzi do seksownej szerokokątnej zastrzelony podczas wytrysku Piotruś Pan z urwiska.
Jedna sekwencja, w której czarodziejski pył pozwala Peterowi i Wendy obrócić statek Haka o 360 stopni w powietrzu, wygląda równie autentycznie jak wszystko w „Zielonym rycerzu” Laurie. W takich chwilach materiał filmowy powinien być pokazywany na największych ekranach, zamiast wciskać się na dowolne urządzenie, którego ludzie używają do oglądania Disney+. Ale narracja nie wznosi się na ten sam poziom. W pośpiechu Disneya, by zaadaptować więcej swojej cenionej własności intelektualnej, studio zredukowało kolejny klasyk do zwykłej „treści”, którą można zmieść i zapomnieć.
Premiera „Piotrusia Pana i Wendy” na Disney+ już 28 kwietnia.
„Twitter geek. Nieprzejednany czytelnik. Dumny fanatyk mediów społecznościowych. Subtelnie czarujący muzyczny nerd.”
More Stories
Barry Keoghan dołącza do Cilliana Murphy’ego w serialu Netflix „Peaky Blinders”.
Koreańska piosenkarka popowa Taeil opuszcza grupę śpiewającą z powodu oskarżeń o przestępstwa na tle seksualnym
„Swifties for Kamala” zbiera pieniądze od celebrytów i pieniądze na kampanię dla Demokratów