I pomimo grzmotów i deszczu padającego na dach, chwała poprzednich tytułów Arsenalu – Anfield, White Hart Lane, Stamford Bridge i, tak, Old Trafford – została rozpętana.
„Nikt nie może powiedzieć tego samego” – oznajmiło morze sylwetek w rogu domu Manchesteru United.
Jeśli tym razem wysokie noty będą słyszalne nieco częściej, być może wreszcie pojawiła się możliwość dodania Zjednoczonych Emiratów Arabskich do tej listy w przyszłą niedzielę.
Historycznie rzecz biorąc, zwycięstwo Arsenalu na Old Trafford było zwykle kluczowe, a trzy punkty na tym stadionie były zwiastunem chwały na wiosnę.
W niedzielę Arsenal uważnie prześledził tę spuściznę, wykorzystując lenistwo Casemiro do przemycenia bramki, co oznacza, że ich ostatnie siedem ligowych zwycięstw na tym stadionie, w ciągu 39 lat, to 1:0.
Zwycięstwo w listopadzie 2020 r. było ważne dla dumy i poczucia postępu w pierwszym roku Artety, kończąc długą passę bez zwycięstw sięgającą zwycięstwa Emmanuela Adebayora w 2006 r. Jednak w poprzednich epokach mecz byłby ważny, wpływając na dynamikę meczu wyścig o tytuł w stronę północnego Londynu.
Był rok 2002, kiedy odbicie Sylvaina Wiltorda zapewniło sobie tytuł w przedostatnim meczu sezonu nad drużyną Sir Alexa Fergusona. 1998, kiedy grali, aby dogonić United, ale opuścili drużynę zachęceni golem Marca Overmarsa w końcówce, a następnie zdobyli swój pierwszy tytuł od siedmiu lat różnicą jednego punktu. 1990, kiedy Anders Limpar spojrzał na Les Cele, po krótkim rzucie rożnym, który zakończył niesławny mecz i skierował Arsenal na drogę.
W 2024 roku gol Leandro Trossarda, gonitwa za piłkarskim przenośnikiem taśmowym Pepa Guardioli, zajmuje nieuchwytne miejsce na spektrum emocji.
Ogromny, ale wyważony Martin Odegaard poprowadził swoją drużynę do szaleństwa przez cały czas, co było raczej posunięciem formacyjnym niż dzikim pośpiechem, do jakiego przywykliśmy po wielkich zwycięstwach na wyjeździe.
Jak pokazał Kai Havertz, który rozpadł się na pół po ostatnim gwizdku, w rezerwach po prostu zabrakło energii ani emocjonalnej zdolności do takiej żywiołowości.
Misja wykonana, ale chociaż dominowało poczucie przeciwstawienia się daremności ostatniego tygodnia, fani Arsenalu woleli żyć chwilą i wznieść toast za „Znowu Trossard, Ole Ole”.
Kolejną imponującą lekcją był William Saliba oraz jego występy jako zawodnik meczu na Anfield i Etihad, gdzie jego ruchy zapaśnicze w obronie przeciwko Aguilandro Garnacho pomogły Arenal zachować czyste konto w 11. lidze na wyjazdach – zaledwie o jednego gola od meczu. Rekord angielskiej Premier League osiągnięty przez Chelsea w sezonie 2008-2009.
„To nie jest postęp, to jest historia” – powiedział Mikel Arteta po meczu, co było jego oczywistym sposobem na odwrócenie pytania o nienaganne wyczerpanie psychiczne Manchesteru City i przekształcenie go w 27. zwycięstwo Arsenalu w Premier League w sezonie.
To nie było przemówienie pożegnalne, które miało złagodzić ból związany z utratą drugiego tytułu.
Nadzieje Arsenalu są nadal żywe, ale to Arteta przeformułował rozmowę, wyciągając Kanonierów z cienia Manchesteru City i choć raz pokazując ich osiągnięcia bez ciężaru porównań.
Pokonując Manchester United trzeci mecz z rzędu – po raz pierwszy od 1998 roku – zespół przejął dorobek punktowy z poprzedniego sezonu wynoszący 84 punkty, wracając na szczyt i zapewniając sobie wejście do niedzielnego finału z Evertonem z szansą na wygranie Pucharu Ligi Angielskiej. pierwszy tytuł mistrzowski od 20 lat. Lata jeszcze żywe.
Arteta powiedział: „Otworzyliśmy to pudełko marzeń, aby przeżyć ostatni dzień sezonu przed naszymi ludźmi i mieć szansę na wygranie angielskiej Premier League”.
„To coś, czego wspólnie doświadczymy i jestem bardzo szczęśliwy, że zrobimy to z tymi zawodnikami i sztabem”.
Arsenal będzie miał swój dzień D-Day, na który gonią od dwudziestu lat, od triumfu Niezwyciężonych w 2004 roku, i będzie to ich pierwsza strzelanina ostatniego dnia od 1999 roku, kiedy Manchester United wyszedł z tyłu, wygrywając 2:1 i zdobywając puchar.
Być może zakończy się to smutno dla drużyny Artety, ale osiągając dobry wynik na Old Trafford, podtrzymali marzenia i pozbyli się poczucia, że mogli zrobić więcej.
Jeśli ostatni sezon był tym, który im się udał, to z tego nie chcą się wycofać. Arsenal otrząsnął się po kolejnych porażkach w okresie wakacyjnym i wygrał 15 z ostatnich 17 meczów, zdobywając 46 punktów na 51 i zdobywając 22 punkty na 30 możliwych przeciwko tzw. „Wielkiej Szóstce”.
Zwycięstwo nad Evertonem zapewniło ich dorobek do 89 punktów – drugi najlepszy wynik w sumie – przed 14, które wystarczyły do wygrania Premier League i zdobycia czterech punktów więcej od czasu przejścia ligi na format 38 meczów w sezonie 1995/96.
Jest to świadectwo kultury, którą stworzył Arteta, zgodnie z którą jego gracze mogą przez wiele miesięcy zgarniać zwycięstwa, podczas gdy wiele innych drużyn odebrałoby im pewność siebie.
Seria wyjazdowych meczów z Manchesterem City, Brighton & Hove Albion, Wolverhampton Wanderers, Tottenham Hotspur i Manchesterem United wyglądała jak cmentarz, ale Arsenal wygrał je wszystkie, za wyjątkiem remisu 0:0 z tytułowymi rywalami.
Gdybym dwa miesiące temu zasugerował zbieranie punktów, Arteta prawdopodobnie podpisałby tę gazetę, tak jak przyznał, zrobiłby to, gdyby dostał szansę wygrania w ostatnim dniu.
Nie leży to w gestii Arsenalu, ale zespół udowodnił, że potrafi przetrwać upał i wyprodukować sekwencje, do których City jest przyzwyczajone o tej porze roku.
Nadal potrzebują, aby City zremisowało przynajmniej jeden z dwóch ostatnich meczów, ale bezwzględność Arsenalu w ostatnich tygodniach sprawiła, że ten wcześniej preferowany scenariusz stał się jeszcze bardziej ciekawy.
City jest niepokonane od 21 meczów w Premier League, a od czasu remisu 0:0 z Arsenalem w marcu na stadionie Etihad, drużyna dodała więcej. 23 w kolumnie różnicy bramek, zmniejszając różnicę do ośmiu bramek zaledwie o trzy.
Ślepa wiara podpowiada, że nastąpi interwencja, lecz logika podpowiada, że taka interwencja staje się coraz mniej prawdopodobna. Gdy grupa fanów Arsenalu skandowała: „Come on, Spurs” wychodząc z Old Trafford, było to przypomnieniem, że nadzieja wciąż żyje i że Arsenal ma swój ostatni dzień, za którym tęskni.
Niezależnie od tego, czy waga narracji wokół 20. rocznicy, bohaterstwo Davida Moyesa, Evertonu czy ostatni dzień Artety w Rangers jest nie do odparcia, czy też ponowne zwycięstwo City, Arteta stwierdził, że ten Arsenal, jego Arsenal, musi być w stanie wytrzymać wysokie, niezależnie od tego, czy zajmą pierwsze miejsce, czy drugie miejsce.
Głębiej
Arteta w Rangers i jego kara, która zadecydowała o tytule: „Wyróżniał się ponad wszystkich”
(Zdjęcie na górze: Michael Regan/Getty Images)
„Subtelnie czarujący guru internetu. Fanatyk Twittera. Tvaholic. Ekspert od ogólnych mediów społecznościowych. Gamer”.
More Stories
Prognozy wyników na tydzień 1 NFL 2024, typy na dziś: Ekspert zapewnia dokładne wyniki dla wszystkich 16 meczów
Dramatyczne starcie 49ers z drużyną Brandona Aiyuka i po drodze oznaki rozstania
W Paryżu rozpoczną się igrzyska paraolimpijskie